Wczoraj jeden z przyszłorocznych uczestników wyprawy na Everest zadał ciekawe pytanie.
Czy zamiast 3 butli z tlenem mógłby zabrać ich 7. Nigdy nie był jeszcze na takiej wysokości i nie wie jak zareaguje jego organizm. Już wyjaśniam jak to jest z tymi butlami. Wśród polskich himalaistów przyjęło się że oprócz Mount Everestu i K2 na ośmiotysięczniki wchodzi się bez tlenu, mówimy oczywiście o zawodowcach. Zazwyczaj dobrze wytrenowany europejski alpinista zabiera ze sobą na ośmiotysięczniki 3 butle z tlenem, jedną na wejście na szczyt, jedną na zejście i jedną rezerwową na wszelki wypadek. W Nepalu , Pakistanie i Chinach używa się przeważnie rosyjskich butli firmy Poisk. Są to 4kg butle wykonane ze specjalnego stopu. W zależności od nastawionego reduktora można przepływ tlenu nastawić na 1, 2 lub 4 litry na minutę. Przy 1 litrze starcza tlenu na ok 16 godzin marszu, przy 2 na 8 a przy 4 litrach na 4 godziny marszu. Oczywiście jest to bardzo indywidualna sprawa. Przy 4 litrach można bardzo szybko maszerować, a przy 1 minucie wysiłek jest już dużo większy. Specjaliści uważają ze wchodzenie z tlenem „obniża się wysokość” co najmniej o 2 tysiące metrów. Należy pamiętać ze powyżej 8000m.n.p.m. w powietrzu jest ¾ tlenu mniej niż na poziomie morza. Każdy kilogram może odczuwalnie „ważyć” nawet do 10 więcej niż na poziomie 0. Podczas 8 godzinnego snu w strefie śmierci zużywa się więcej kalorii niż podczas godzinnego biegu na poziomie morza. Ilość zabranych butli zależy tez od zasobności portfela potencjalnego zdobywcy. Koszt w Nepalu lub Pakistanie używanej butli nabitej na miejscu oscyluje w granicach 350 uSD i wyżej, koszt nowej butli zakupionej w firmie Poisk z transportem do miasta to 700 USD i wyżej. Do tego dochodzi jeszcze koszt transportu takich butli przez agencje wyprawową i sherpów wysoko w góry. Osobiście uważam ze optymalnie należy zabrać 3-4 butle, maksymalnie 6 butli. Cdn…
W następnym poście opowiemy o wykorzystaniu reduktora i maski w praktyce. Zachęcamy do polubienia strony ekspedycji Polish Everest Expedition 2018 i Klubu Homohibernatus.
Copyright © 2014 by gorskieblogi